Okres jesienno – zimowy to czas, gdy nasze włosy często wystawiane są zarówno na trzaskający mróz, jak i suche powietrze w ogrzewanych domach i mieszkaniach, w związku z czym są narażone na przesuszenie. A może pomóc im używając nawilżającej różanej mgiełki do włosów?
Przygotowywałam tę mgiełkę latem w wersji z olejem z pestek malin i sprawdziła się świetnie nawilżając i wygładzając włosy. W mgiełce jesienno – zimowej postanowiłam wykorzystać olej jojoba.
Oto proporcje, które zastosowałam:

Różana mgiełka do włosów z aloesem oraz ulubionym olejem
20 ml hydrolatu różanego
2 ml żelu z aloesu
1 ml oleju z pestek malin, oleju makadamia, oleju jojoba lub innego płynnego oleju
(opcjonalnie) Eco konserwant (w ilości procentowej zgodnej z wytycznymi producenta)
Hydrolat różany – jeden z moich ulubionych hydrolatów, świetnie nawilża włosy, dodaje im blasku, pozostawia na nich przyjemny, różany zapach
Żel z aloesu – ma właściwości nawilżające i łagodzące
Olej jojoba – zapobiega utracie wody z włosa, wygładza włosy, zapobiega puszeniu (ostatnio używam go również do olejowania)
Mgiełka jest dwufazowa, dlatego przed każdym użyciem należy ją wstrząsnąć.
Przygotowuję niewielkie ilości mgiełki, gdyż nie dodaję do niej konserwantów. Taką mgiełkę należy przechowywać w lodówce i zużyć w ciągu 2 tygodni. Jeśli chcecie, możecie zwiększać proporcje, ale jeśli przewidujecie, że nie uda Wam się zużyć produktu w wymienionym czasie, będzie należało dodać konserwant. Mgiełkę z konserwantem można będzie przechowywać ok. 3 miesięcy.
Olej jojoba – najlepiej sprawdzi się w wersji z konserwantem
Jak wcześniej pisałam, latem przygotowywałam tę mgiełkę w wersji z olejem z pestek malin. Aktualnie przechodzę fazę fascynacji olejem jojoba, którego używam też do olejowania włosów, dlatego postanowiłam dodać go do wersji zimowej mgiełki.
Okazuje się jednak, że w tym przypadku sprawdzi się on najlepiej w wersji z dodatkiem konserwantu, przechowywanej w temperaturze pokojowej. Ma to związek z faktem, że olej jojoba w temperaturze poniżej 8 stopni ulega krystalizacji, co wcześniej przeoczyłam. Ma to z pewnością związek z odmienną budową oleju jojoba, który technicznie rzecz biorąc nie jest olejem, lecz płynnym woskiem. Tak więc w mojej mgiełce, przechowywanej w lodówce, zaczęły wytrącać się kryształki;) Rozbijają się one wprawdzie przy energicznym potrząsaniu, jednak wygodniej będzie z pewnością wykorzystać inny olej, jak wspomniany olej z pestek malin, jeżeli mamy zamiar trzymać mgiełkę w lodówce.

Mgiełka doskonała do używania na co dzień
Przepis jest bardzo prosty i szybko się go przygotowuje. Mgiełki można spokojnie używać na co dzień, w zależności od potrzeb włosów. Starałam się skomponować mgiełkę tak, aby nawilżała włosy bez zbędnego ich obciążania (moje włosy łatwo obciążyć). Jeżeli wasze włosy lepiej tolerują większą ilość olejów, możecie zwiększyć trochę ilość oleju w recepturze.
Możecie również wymienić olej jojoba na swój ulubiony olej, który sprawdza Wam się w pielęgnacji włosów:)
Jako pojemnik do mojej mgiełki, wykorzystałam buteleczkę z ciemnego szkła po zużytym hydrolacie, do której dodałam atomizer, który pomaga rozpylić mgiełkę. Do odmierzania używam szklanej zlewki oraz miarek kuchennych.
Przyrządzacie własne mgiełki do włosów? Jakie są wasze ulubione składniki?
O, super, zrobię na pewno, bo mam wszystkei składniki, a żel aloesowy (też DIY, z mazideł) stoi w lodówce i trzeba go pilnie zużyć:)
Świetnie, że sama zrobiłaś tą mgiełkę, a jak jest różana to musi pachnieć wspaniale:)
To prawda, włosy pięknie po niej pachną:)